Od kilku lat zdarza mi się okazjonalnie prowadzić szkolenia z technologii produkowanych przez firmę na literkę m. Szkolenia te dotyczą różnego zakresu i prowadzone są w różnych językach i dla różnych organizacji (mogą to być CPLS <akronim> albo coś w stylu Internal). W większości wypadków ośrodki są dobrze przygotowane. W większości wypadków równiez sami uczestnicy wiedza po co przyszli. Ale zdarzają sie sytuacje z…
Prowadząc ostatnio szkolenie z nowej wersji technologii bazodanowej, podczas pierwszej rozmowy ze studentami utknęliśmy w martwym (na szczęście nie do końca) punkcie:
-
Podczas naszego pięciodniowego szkolenia na temat nowego SQL Server 2012…
-
Pieciodniowego? Dostaliśmy skierowanie na trzy dni.
-
-
Nie, Panowie. Szkolenie nie jest trzydniowe tylko pięciodniowe. W trzy dni byłoby bardzo trudno opowiedzieć o administracyjnych zagadnieniach dotyczących SQL Server 2012, obawiam się, że i to jest za mało.
-
Moment, miał być SQL Server 2010. Tak nam powiedziano w kadrach
-
-
Znowu coś nam się nie zgadza, bo takiego SQLa nie ma. Jednakże sprawdzimy ten temat i uzgodnimy między ośrodkiem a firmą, która was wysłała.
Po kilku dyskusjach między mną – osobą odpowiedzialną za szkolenie w ośrodku – osobą odpowiedzialną za szkolenie w firmie wysyłającej, dowiedziałem się:
Wszystko jest w porządku. Kierowałam ich na pięć dni i na ten SQL nowy. Zapewne nie zauważyli albo nie pamiętali.
A w ogóle powinni być wdzięczni, że w ogóle na jakiekolwiek szkolenie poszli.
Zagotowałem się. Naprawdę. Mimo, że karma mówi mi bym tego nie robił. Mimo, że to nie pierwszy raz. Mimo, że powinienem być przyzwyczajony do naszej polskiej zawiłej mentalności. No to ja coś wyjaśnię – choć zapewne, żadna “Ważna Pani z Działu Kadr/Szkoleń/Rozwoju (niepotrzebne skreslić)” nie przeczyta tego wpisu:
Zapamiętajcie sobie raz na zawsze. Napiszcie na ścianie, monitorze, wklepcie do tych wyspecjalizowanych głów:
NIKT WAM nie musi być ZA NIC wdzięczny!
Nikomu nie robicie łaski, że pracownik pójdzie na szkolenie. To on odrywa się od pracy – czy tego chce, czy nie (co też się zdarza). Nie poświęcacie SWOJEGO czasu, nie wydajecie SWOICH pieniędzy – które i tak są zabudżetowane na rozwój pracowników. To nie WY a PRACOWNIK podpisuje lojalkę za szkolenie i wiąże się z firmą na czas dłuższy lub krótszy. Wreszcie TO NIE WY – za co dzięki wszystkim Bogom Cobolu – na to szkolenie idziecie.
Zacznijcie wreszcie się zmieniać i podchodzić do ludzi normalnie, nie wykorzystując pozycji w której się znajdujecie, a które tylko w Waszym mniemaniu jest wyższą niż specjalisty IT idącego na szkolenie.