Tak to się niestety składa, że wiosna jest dla mnie najgorsza pora roku.
Po pierwsze – jest to bardzo osobista pora roku, w której umierała większość moich najbliższych (najbliższa rocznica śmierci naj, najblizszej mi osoby, juz trzydziestego kwietnia, już dwunasta). Dlatego łażę od pewnego czasu dośc przygnębiony i jakby osowiały.
Po drugie – to obrzydliwe gorąco, które atakuje od kilkunastu dni. A było tak fajnie, kilka warstw ubrań, czapka, kurtka i już. Teraz jakieś krótsze ciuchy, lżejsze, ale jednocześnie ze względu na nieprzewidywalność pogody, trzeba tych ciuchów taszczyć więcej i więcej.
Po trzecie – znowu zaczną się sugestie o zmianie sposobu ubierania, innych butach, pozostawania w tymle za modą i całej tej otoczce – która jest dla mnie kompletnie bez znaczenia.
I AM WHAT I AM