Żyjemy przyjaźnią męską i kobiecą…

June 22nd, 2007
    Sesja w pełni. Ciężkie były ostatnie dwa egzaminy – i choć z historii dostałam piątkę (sic!), a z gramatyki opisowej dobry plus (4,5 ech), nie jest mi ani troszeczkę lżej – choćby przez to, że ten ostatni egzamin zdała ledwie połowa doń przystępujących – i moja-moja kochana W. nie zdała (co, podkreślam, nie było uderzająco oryginalne, ale raczej złośliwie wymierzone przeciwko niej w trudnych chwilach) :(. Nie zdało też kilkadziesiąt innych osób z roku, z którymi się teraz solidaryzuję i nie opijam (nawet herbatką) swojego sukcesu. manifestuję swój bunt przeciwko głupim pytaniom na egzaminach. Ot, manifest mój. A pytania były naprawdę kosmiczne – właściwie części z nich w ogóle nie zrozumiałam.. : ). Ale odczekałam już dzisiaj 40 minut po wpis, żeby o GOJPie na razie nawet nie myśleć. Brr… Natomiast jeśli chodzi o historię, to chyba jestem w stanie sobie wyobrazić poziom, jaki reprezentowaliśmy sobą jako II rok (a właściwie dwie grupy u pana Dżi B.), skoro pod wynikami egzaminu pan dr Dżi B. zamieścił dla nas informację, że "[tu jakieś nazwisko, którego nie pamiętam] nie był działaczką feministyczną, ale był MĘŻCZYZNĄ zaangażowanym w zjednoczenie Włoch.." : ).
Jesteśmy super.
    Pechowy egzamin z GOJPu był we wtorek – to był w ogóle koszmarny dzień dla mnie i Weroniki – egzamin nas przerósł, kilka godzin zajęło nam załatwienie dwu prostych spraw w studium w-f UW a w międzyczasie złapał nas koszmarny deszcz. Postanowiłam kupić wymarzoną sukienkę, ale zgodnie doszłyśmy do wniosku, że nie ma na mnie rozmiaru (36 za mała gdzieniegdzie, 38 zupełnie ze mnie spadała). Po długim spacerze obie miałyśmy buciki (w końcu egzamin, więc eleganckie) odciśnięte na stopach. Z trudem dostałyśmy się z powrotem na uczelnię – po wpis z edukacji informatycznej, gdzie po prawie godzinie czekania w kolejce udało mi się dostać podpis a W. dowiedziała się, że niestety nie sprawdzono jej testów i musi wrócić za dwa tygodnie.
     Dzisiejszy dzień wcale nie był łatwiejszy – przekonana o otrzymaniu oceny niedostatecznej z GOJPu niechętnie pojechałam na wydział. Później długa kolejka po wpis, półtorej godziny w BUWie, dwie godziny w studium w-f (gdzie i tak nic nie załatwiłam) i długi powrót do domu.
    Teraz marzę już tylko o tym, żeby przespać cały tydzień (ach! dwa! trzy!) i nie myśleć o niczym – a tymczasem czekają mnie jeszcze dwa egzaminy, z czego jeden właściwie nie do przejścia dla mnie na obecnym etapie mojej niewiedzy (bo ciężko to nazwać choćby cząstkową wiedzą). W poniedziałek łacina. Ciekawe, jak się do niej przygotuję, skoro jutro w południe opuszczam domek i najpewniej dopiero w niedzielę wrócę z Warszawy. Należy wierzyć w cuda. A nuż się okaże, że mamy w zespole zapalonego filologa klasycznego, który chowa się za programowaniem, bo wstydzi się, że jego pasja taka niemęska..? Oby tak właśnie było ; ).

2 Responses to “Żyjemy przyjaźnią męską i kobiecą…”

  1. Barbara says:

    ""[tu jakieś nazwisko, którego nie pamiętam] nie był działaczką feministyczną, ale był MĘŻCZYZNĄ zaangażowanym w zjednoczenie Włoch.." : )." – co wcale nie znaczy przecież, że w jakis sposób nie był zaangażowany w działalność feministyczną, prawda? 😉

  2. Justyna says:

    Oczywiscie, ze tak : ) – mimo, iz pan dr sądzi inaczej, przecież pewności nie mamy ; ).

RSS feed for comments on this post. And trackBack URL.

Leave a Reply

Skip to toolbar