za mało…

February 5th, 2013

To nie wystarczy. To nigdy nie wystarcza. I nie to, że mi, że znowu ja, że eskalacja żądań. To tylko standard, to tylko to, czego ty i ja nigdy nie umieliśmy mieć. Bo jak mieliśmy, to na lewo i prawo rozdawaliśmy. Miłość jak jałmużna. Jak weź, ile potrzebujesz. Jak rozpacz z powodu zagubionej obrączki. Do pracy. W pracy będę cię kochał. Do 18. Do poniedziałku. A potem smutek, bo tramwaj za daleko staje. Potem żal, bo trzeba zadzwonić, bo droga daleka, bo wino było w lodówce zamiast w szafce (“Nie mam szafek…”), bo przecież tęsknię… A tęsknota jak ptak, więc może lepiej po prostu nie otwierać okien. Lepiej zabarykadować głowę. Wstęp wzbroniony, bo choć raz chciałam się wyspać. Dym z papierosa, kolejne marzenie spopielone kpi sobie z moich uczuć – zobacz, zobacz, jak można kochać. Tego nawet drzwi stęsknione nie wiedziały. Że można aż tak od kogoś zależeć, do kogoś należeć. To nieprawda, że kaca najlepiej leczyć klinem. Piling kokosowy nie uratował życia. Żal patrzeć na jedną poduszkę, na jeden jasiek, jeden kubek – ten z herbatką, bo ten z wodą ma tabliczkę “następna proszę”. Jak piwo w podrzędnym barze nad jeziorem. Lokalnym, bo tuż pod domem, tuż pod sercem. “Zmieniłbym dla ciebie cały świat”, ale dziś nie mam czasu, a jutro już zajęte. Może w innym życiu, w innym wcieleniu mógłbym cię znów pokochać. Ale to już tylko siłą woli, bo serca – jak Stachura – już dawno nie mam. A firanki za długo schły… Trzeba znowu odwołać święto w najbliższą niedzielę…

2 Responses to “za mało…”

  1. Ariel says:

    Nie zostawiamy takich stron na widoku w LinkedIn bo to źle wygląda – nieprofecjonalnie jak na HR-owca, nawet początkującego. Pozdrawiam ciepło! A 🙂

  2. nie otwierac okien!

RSS feed for comments on this post. And trackBack URL.

Leave a Reply

Skip to toolbar