Nie SCS, ale CSS… :)

May 9th, 2007
Chociaż dzisiaj to akurat powinno być odwrotnie niż w tytule :). Jutro z samego rana mam kolokwium, o którym rozprawiam bez przerwy od kilku dni – z językoznawstwa diachronicznego, a dokładniej z gramatyki języka staro-cerkiewno-słowiańskiego – w skrócie SCS. Całkiem niedawno chciałam sobie kupić najnowszą książkę do projektowania stron – dokładnie nie pamiętam, czyjego autorstwa – swego czasu przeczytałam już "Sztukę projektowania stron WWW" z podtytułem "CSS według Erica Meyera" i przejrzałam pobieżnie jej kontynuację, ale ta nowa książka miała być Absolutnie Najlepszą Książką do nauki CSS, postanowiłam więc ją nabyć drogą kupna – zresztą zapał szybko minął, chociaż nie zniechęcała mnie cena – jak na studentkę polonistyki umiem dość dobrze liczyć : ) – jedno interesujące mnie wydawnictwo Helionu to 3-4 równie ciekawe lektury bliższe mojemu kierunkowi studiów – cena mnie nie pokonała, ale udało się to sprzedawcy. Ale wtedy jeszcze chciałam tę książkę kupić i w tym celu udałam się do księgarni PWN na ulicy Miodowej. Pogoda piękna, wspomniana księgarnia kilka kroków od uczelni i odpowiedni stan konta – sama przyjemność. Z promiennym uśmiechem weszłam do środka i powiedziałam, że poproszę najnowszą książkę do CSS. Pan sprzedawca był dość młody i nawet inteligentnie wyglądał – dopóki się nie odezwał : ) – "Ale najnowsza to ta Czesława Bartuli?". To mnie bardzo zaniepokoiło. Rzekłam: "Nie..raczej Meyera". Inteligentna reakcja pana: "Ale to ma być SCS, tak? Staro-cerkiewno-słowiański?". Ja : "Nie. CSS. Cascading Style Sheets". Pan się załamał i powiedział, że nigdy o czymś takim nie słyszał i że oni niestety nie mają książek o takiej tematyce (a mają kilka całych wydawnictw informatycznych). Po chwili zmarszczył czoło i zapytał, co to właściwie znaczy, to CSS. Na moją odpowiedź "Kaskadowe arkusze stylów", rozpogodził się: "A nie, to jak to nie jest SCS, to nie mamy. Kaskadowego nic na pewno nie mamy". Zapytałam, czy może włączyć przeglądarkę internetową, to mu pokażę, że mają to w księgarni. Pan się bardzo zdziwił widząc, że rzeczywiście mają – ja tym bardziej, bo okazało się, że owszem, mają, ale nie tę najnowszą, ale jakąś bardzo-bardzo prostą, która nie wzbudziła we mnie żadnych emocji (a miał być entuzjazm). Zrezygnowałam. Nie mam w domu żadnej książki do CSS – chociaż każdą chętnie przygarnę : ).
A tymczasem życzę wszystkim dobrej nocki i idę się uczyć SCS – tak, tak, nic kaskadowego : ). Jutro pobudka o 5. Kocham czwartki, są takie ekscytujące – nigdy przecież nie mam pewności, czy w ogóle dotrę na zajęcia – Rondo Starzyńskiego przed 7 rano wygląda rewelacyjnie, polecam.
🙂

Leave a Reply

Skip to toolbar