Elektroniczne zdrowie

Coraz więcej mówi się o eZdrowiu, mając na myśli wszelkie systemy teleinformatyczne oraz technologie, które wspomagają diagnostykę i leczenie, są też stosowane do komunikacji z Pacjentem.  Wszystko to ma swoje podłoże w rozmaitych, powszechnie udostępnionych ustawach i rozporządzeniach, strategiach i projektach oraz chęci wdrożenia jednolitego standardu wymiany informacji medycznych na świecie.

Działania te zmierzają ku zapewnieniu usług on-line dla ludzi (np. elektroniczna recepta, internetowe konto pacjenta), mają też na celu monitorowanie zagrożeń, a przy tym ułatwienie reakcji na zagrożenie. Uważa się też, że zostanie zmniejszone zużycie papieru (ten argument budzi u mnie zawsze lekki uśmiech 🙂 ) – no mniejsze zużycie, bo będzie obowiązek prowadzenia elektronicznej dokumentacji medycznej, bo recepta będzie e-receptą itd …

Nasuwa mi się zawsze taka sytuacja, która panuje w urzędach – sławne systemy obiegu dokumentów – przechowywanie skanów, archiwizacja, ale jak coś trzeba to i tak generowane jest pismo – papier.

Uważam, że nie do końca ten argument, o którym napisałam wyżej, jest słuszny. Zapominamy przy tym, że czasami bloczek z papierową receptą w kieszeni lekarza, który jedzie na ratunek choremu bez dostępu do internetu, jest podstawowym gadżetem i nieodzownym  elementem w pracy lekarza.

Pomijając papier i jego nadmiar lub brak, powinniśmy zadać sobie pytanie, czy jesteśmy faktycznie gotowi do wprowadzenia tak ogromnych zmian, a w zasadzie czy wszyscy są chętni i nie będą stawiać oporów w związku z czekającymi nas zmianami. Dla jednych może to spowodować kompletną dezorganizację działalności medycznej (np. wdrożenie nowych systemów w szpitalach lub próba dostosowania starych w ograniczonych budżetach), dla innych spore korzyści – polityczne i społeczne poparcie, rozwój biznesu.

Mam nadzieję, że ktoś tu jednak nie zapomniał, że liczy się człowiek, a hasła o korzyściach dla pacjentów nie są rzucane na wiatr.

This entry was posted in Thoughts. Bookmark the permalink.