Fenomen polskich kierowców

July 12th, 2012
Nie wiem, co w polskich kierowcach jest takiego, naprawdę nie wiem, co części z nich każe nakurwiać po wsiach i robić korki w mieście. A jako że jeżdżę dużo  i daleko, krew mnie zalewa, jak tylko widzę gdzieś na uchodźstwie podróżniczym jakieś podwarszawskie Nowe Dwory i inne śródmiejskie Bemowy. Jednopasmówka pod Zieloną Górą, wieś jakaś zapomniana przez świat – zapieprza fordem starszym od pierwotnych murów stolicy WND radośnie wyprzedzając na trzeciego, czwartego i ósmego. Ładując się pod TIRy i pod radiolki takoż. Niby nic, temperamentny kierowca, co to sobie ze swej szklanej kuli pod lusterkiem przednim uwieszonej wywróżyć umie, co też mu wyjedzie zza zakrętu. Luz. Ale dlaczego, do chuja Wacława, ten sam ford, z tym samym WND na blachach straszącym, w Warszawie niemiłosierne korki robi, na trzypasmowej (a porywach nawet pięciopasmowej!) Modlińskiej 40 jedzie, fajka kolejnego co i rusz przez okno uchylone wyrzucając?! A natrąbi się toto, a naświeci się na wsiach i w lasach. Co się nacwaniakuje, to jego, będzie później znajomym w ND Mazowieckim opowiadać, jak to się policji wywinął, jakie to akcje na rękawie na tej wsi polskiej, spokojnej aż do się jego pojawienia, wyczyniał. I będzie puchł z dumy.
Podobnie jak i ja dziś puchłam, w korku stojąc na pustej Jagiellońskiej. Bo Wiesiek z Bemowa zapomniał, że stracił prawko przed przyjściem na świat jego prapraprawnuka. I jechał sobie ochoczo trzema pasami, nie zważając na innych uczestników ruchu. Mam jednak dziwne przeczucie, że ten sam Wiesiek z Bemowa wypuszczony na krajówkę pod Łodzią, zrobiłby szoł, przyprawiając tirowców o palpitacje serca. Czemu nie! Równowaga jest zdecydowanie przereklamowana.
I oczywiście wszystko to wina naszych polskich niedopracowanych dróg. To przez te dziury trzeba nakurwiać, żeby je szybciej minąć. A w mieście działają jak progi zwalniające. Co by się działo, jak by było, zawsze z winy polskich dróg. Bo dziurawe.

Leave a Reply

Skip to toolbar