Za siedmioma górami…

March 14th, 2010
    Ostatnio przeglądając statystyki tego blogu, zauważyłam, że odwiedził mnie czytelnik, który w wyszukiwarce na stronie winampa wpisał zapytanie "za siedmioma górami za siedmioma lasami co oznacza te sformułowanie". Pomyślałam więc, że wyjaśnię w kilku słowach, co ono oznacza – może czytelnik wróci, żądny wiedzy? Sformułowania "za siedmioma górami, za siedmioma lasami" używamy wtedy, kiedy nie chcemy dokładnie określać miejsca wydarzeń historii, którą zamierzamy opowiedzieć. Może to być intencjonalne pominięcie nazwy miejscowości, w której działa się akcja, ale może też wynikać z jej baśniowego charakteru. W pierwszym przypadku kwestia jest bardziej skomplikowana – onomastyka (i toponimia i antroponimia) jest niezwykle ważna tak w literaturze, jak i w filmie czy w sztuce opowiadania, ponieważ – jak wiemy – nazwy własne, choć z założenia znaczeniowo puste, sytuują jakoś bohatera czy miejsce w naszej świadomości i pozwalają nam uruchomić wiele procesów wynikających z działania wyobraźni na dane słowo. Oczywiście, nie bez znaczenia są tu kwestie nazwisk odapelatywnych. Zatem pominięcie tak ważnego aspektu, jakim jest dokładne – nawet jeśli pozorne – umieszczenie historii w konkretnym miejscu, choćby fikcyjnym, nie pozostaje bez wpływu na przebieg opowiadania. Opowiadacz musi mieć doskonale wyrobiony warsztat, żeby sprawnie się poruszać między nienazwanymi miejscami i używać tylko wyobrażanych budynków, elementów roślinnych czy akwenów; może jednak też być nie dość wyćwiczony pamięciowo, przez co unikanie wykorzystywania nazw własnych pomoże mu łatwiej lawirować między poszczególnymi wątkami opowiadania. W przypadku drugim – kiedy pominięcie podania miejsca akcji ma nadać opowiadaniu charakter baśniowy – sprawa jest bardzo prosta, a powody mogą być dwa: słuchacze mają odczuć pewnego rodzaju katharsis, żal i trwogę, wiedząc, że kreślona im historia – być może prawdziwa – wydarzyła się dość daleko, aby ich nie niepokoić w sensie fizycznym, bo na płaszczyźnie intelektualnej powinna zostać im wpojona na dłużej – przynajmniej na tyle, aby wracać w momentach kluczowych wyborów życiowych albo – przeciwnie – żeby wierzyli, że ten dobry świat z bajki/baśni/opowiadania gdzieś istnieje – za daleko, żeby dotrzeć do niego w dzień czy dwa, ale dość blisko, żeby go przywołać w chwilach zwątpienia i smutku.
   Mam nadzieję, że choć częściowo udało mi się zaspokoić ciekawość internauty, zaniepokojonego niewiedzą na temat początkowych słów znanych mu z dawnych bajek.
  Życzę wszystkim czytelnikom miłej niedzieli, baśniowej w tej jak najlepszej odsłonie :-).
 

2 Responses to “Za siedmioma górami…”

  1. Joanna says:

    Powiem Ci, Justynka, że masz niesamowity styl. Momentami aż cieplej się robi na sercu, bo… nie wydaję pieniędzy na książkę, którą trzeba kupić jak się idzie do księgarni. Ty po prostu piszesz, a czytelnik czuje się, jakby czytał opowiadania dobrej, dojrzałej pisarki. Podziwiam … i również życzę baśniowej niedzieli :).

  2. Justyna says:

    Ojej, dziękuję, to bardzo miłe, choć daleko mi do dobrego pisania, postaram się częściej bajki pisać na blogu :-).

RSS feed for comments on this post. And trackBack URL.

Leave a Reply

Skip to toolbar