Jakże absorbujący ITCore. Jakże zajmujący Hlynur.

July 25th, 2007
  Ostatni tydzień był tak bardzo interesujący, że właściwie nawet nie wiem, jak go opisać, nie wiem, od czego zacząć, a na czym skończyć ;-). Wreszcie spędziłam trochę czasu z Bratem i jego przyjaciółmi – kabaret Hlynur jak zawsze w doskonałej formie :-). Poza tym przejechałam sporo kilometrów naszym wysłużonym polonezem i muszę stwierdzić, że prowadzi się go dużo łatwiej i przyjemniej  niż zapamiętałam z ostatniej wyprawy. I nie zabiłam ani nie ogłuszyłam nawet żadnego z pasażerów. Brawo, Justynko.
  Miałam drobne kłopoty z pewną aplikacją serwerową – i wiadomo, że spośród wszystkich tego typu aplikacji tylko gg sprawia problemy. I tym razem nie było inaczej. Z głośniczków mojego bleszczaka zaczęły się wydobywać dziwne dźwięki – właściwie przypominały odgłosy kopnięcia spotykane w grach karate ;-). Dźwięki owe pojawiały się nagle a cyklicznie. Po przeanalizowaniu wszystkich procesów doszłam do wniosku, że to z powodu gg – ale tak nagle, ni stąd ni zowąd…? Ostatecznie okazało się, że gg powoduje przerwania audio. Sprytnie przeinstalowałam aplikację, co oczywiście nic nie dało, tylko zabrało kilka minut z mojego cennego czasu ;-). Walczyłam kilka godzin – restart systemu, reinstalacja programu itp. I kiedy już miałam przeinstalować driver do karty dźwiękowej, ‘wybuchy’ ustały. Ot tak samo nagle, jak się pojawiły. Czekam aż powrócą. Jestem przygotowana do kontrataku ;-).
  Właściwie nie licząc zbyt małej ilości miejsca na dysku, komputer ma się całkiem dobrze. Owszem, ostatnio miałam problemy z jego uruchomieniem – niestety okazało się, że niecałe 300MB miejsca to za mało, żeby się  wszystkie wskazane przeze mnie procesy uruchomiły sprawnie i szybciutko. Ale teraz jest dobrze – co kilka dni usuwam restore point i tym sposobem zyskuję czas na usunięcie części plików z dysku : ). Póki co jest ok. ITCore tworzy się w zastraszającym tempie. A ja znowu mogę masowo poprawiać informatyczne teksty. Nawet  bardzo masowo, bo dzisiaj prawie nic innego nie robiłam – czuję, że jak tylko portal ruszy,  będę musiała zainwestować w nowe szkła do okularków ;-). Chociaż dzisiaj, z powodu drobnych zawirowań w projekcie, dowiedziałam się, że nie tylko redaguję i testuję, ale także analizuję – byłam w lekkim szoku, kiedy przeczytałam adresowany do mnie mail zawierający szczegółowe pytania techniczne, ale szybko doszłam do siebie i ów mail przeadresowałam. A miało być tak pięknie ;-).
  Prawie cały ostatni weekend spędziłam w Muzeum Wojska Polskiego, gdzie miała miejsce impreza kabaretowa (więcej tutaj: http://www.dks.art.pl/?q=repertuar/kabarety ). Mój Brat znowu okazał się Najzdolniejszym Człowiekiem Na Świecie – na scenie jako kabareciarz i jako pianista, ale też w kwestiach rodzinnych – nie zapomniał o siostrze, a wręcz przeciwnie, zabrał mnie tu i ówdzie, dzięki czemu miałam możliwość poznania wielu naprawdę niesamowitych ludzi – także ze szklanego ekraniku, choć nie to jest przecież ważne. Dla mnie najbardziej zaskakująca jest ich naturalność i wrodzone poczucie humoru połączone z umiejętnością odnalezienia się w danej sytuacji. Jestem pod wrażeniem.
  Część nocy z soboty na niedzielę spędziłam w miłym, choć zaledwie kilkuosobowym, towarzystwie, oglądając filmy – niektóre na żenująco niskim poziomie – chyba, że to wina pory i po prostu rzecz w tym, że nad ranem tonący "Posejdon" nie robi takiego wrażenia, jakie robiłby wieczorem. Chociaż pewności nie mam ;-).
  W międzyczasie Moi Kochani Rodzice mieli rocznicę ślubu – hoho i to nie piątą czy szóstą, ale… Tajemnica.;-)  W każdym razie – jeszcze raz życzę Wam miłości, miłości, miłości i wytrwałości ;-).
  A dzisiaj święto wszystkich Krzysztofów. I Torpowi i Pekiemu i wujkowi Krzysiowi i wszystkim Krzysiom, których znam, życzę Wszystkiego Najlepszego, dużo zdrówka, szczęścia, słonka, uśmiechu i miłości. 🙂

Leave a Reply

Skip to toolbar