Finder! Find Bill G. and…

May 14th, 2007
…ask him for a code : ) (choć w takich chwilach chciałoby się raczej dokończyć wedle filmiku "…delete him and empty the trash" : )). Wreszcie mam Office 2007 – ale niestety tylko na jakiś czas – doczekać się już nie mogę własnego : ). Ten działa świetnie, wszystko jest ok, ślicznie i pięknie, ale na początku nie chciał ze mną współpracować i robił mi straszny bałagan w systemie – tuż po zakończeniu aktualizacji tegoż produktu przestała mi działać funkcja kopiuj/wklej (skrótami też nie szło : )). Po restarcie system zaczął sobie przypominać podstawowe funkcje i już po kilku godzinach miałam sprawnie działający Office na równie sprawnym XP Home : ). Jak już się z nim zaprzyjaźnię (tudzież się zakocham) – co powinno zdarzyć się podobno po około 4 wspólnych popołudniach – będę wiedziała lepiej, co w nim lubię, a co mnie drażni – na razie tylko się do siebie uśmiechamy i wyrażamy zainteresowanie – ja go zaczepiam kursorkiem, a on do mnie zagląda przez okienko ; ). Ot, tak niewinnie : ).
    Kilka dni temu wahałam się, czy instalować Dev-Pascala czy JCreatora, a się okazało, że ten ostatni w wersji LE 4.0 mam na kompie już od ostatniego formatu  dysku : ). Aaa, a propos dysku – pamiętam, jak kiedyś na studium Pewien Zajebisty Nauczyciel (i opinii nie zmieniłam do dziś, chociaż kilka wskazówek dodatkowych bym dała) obniżył mi ocenę za to, że się przyznałam, że na swoim dysku mam tylko partycję systemową – otóż przyznaję się niniejszym, że do dziś to się nie zmieniło – i pewnie w najbliższym czasie się nie zmieni : ). Jak dobrze, że nikt już mnie na tej płaszczyźnie nie ocenia, bo byłoby ze mną krucho… : ). W każdym razie JCreator mnie bardzo pociąga i muszę się bronić wszystkimi kończynami, żeby go nie uruchomić i się nie pobawić – a to wszystko z powodu łaciny – chwila prawdy zbliża się w zastraszającym tempie. Chociaż nauka łaciny wydaje mi się bardzo zasadna – sporo na tym zyskuję – najbardziej lubię czytać fragmenty Vulgaty, czy też Horacego ( i innych wielkich) i czepiać się tłumaczeń : ). Zabawa przednia. Jak dla mnie, gramatyka łacińska jest dość trudna, ale ja w ogóle wszelakie gramatyki uwielbiam, więc staram się raczej skupić na przekładach – czerpię z nich pełnymi garstkami : ). No bo jak tu nie wierzyć słowom "Chwytaj dzień, jak najmniej wierząc następnemu" czy "Lepiej żyć samotnie na pustyni niż pod jednym dachem z kłótliwą żoną"? A nie, to ostatnie, to nie jest dobre : ).
    Taki był piękny, słoneczny dzień, a pod oknem żadnego księcia : ). Ale nie jest tak źle – ostatnio mam branie wśród dwu-trzylatków : ). Może sobie jakiegoś dwuipółletniego dżentelmena przygarnę i wychowam na męża? : ) Szkoda tylko, że taki młodzieniec nie wpisywałby się nijak w typ mężczyzny, na jakiego obecnie czekam – 28-35 lat, dr – koniecznie coś technicznego – jednak mimo wszystko najchętniej informatycznego, znajomość co najmniej dwóch języków obcych, najlepiej dodatkowy fakultet – tym razem humanistyczny, hmm – autoironia i takiż dystans, odwaga, cynizm, stanowczość i pewność siebie z zachowaniem całej życiowej wrażliwości : ). Ot, się Justynka rozmarzyła : P. A łacina czeka : ).
Do roboty!

Leave a Reply

Skip to toolbar