Przedświatecznie.

April 6th, 2007
Dzisiejszy dzień jest absolutnie wyjątkowy. Ja i mój bleszczak (tudzież blaszak, dla jasności większej) jedziemy do Gubina, ot tak, żeby Święta z rodzinką spędzić (tzn. z moją rodzinką, bleszczak jest sierotką, chociaż sama nie wiem, jak się klasyfikuje kompy – adoptowane? przygarnięte? – jesli tak, to ten jest mi wyjątkowo DROGI 🙂 ).
Ale sam wyjazd na Święta byłby jeszcze dość prozaiczny. Dziś jest dzień prawdy – dowiedziałam się, że jestem jeszcze kozą (bee..bee) i gąską (jak robi gąska? – aż mi się samo pod paluszki pcha moje ulubione pytanie: A jak robi Longhorn?:) ). Chciałabym dopisać też, że dowiedziałam się, że ludzie są źli, że kłamią, a ja w swej naiwności im wierzę – ale to nieprawda, tzn. prawda, ale znałam ją już od jakiegoś czasu, więc nihil novi. A szkoda, bo mogłabym się tak grafomańsko popisać, jaki świat jest zły (Kofta się pcha tym razem, muszę mu ustąpić: "Mgła napływa coraz gęściej /A ja schowam moje szczęście, /Bo zobaczą i wyśmieją /Przecież świat jest zły.") I tyle. Szczęście chowam za pazuchę :).
Komputer bleszczy niemiłosiernie. Kiedyś podejrzewałam, że cierpi na chorobę lokomocyjną, ale po ostatniej podróży samolotem, kiedy to był dzielniejszy ode mnie,  wiem, że tak nie jest, a  jego  głośniejsze zachowanie przed każdym wyjazdem to tylko symulacja, żebym się zainteresowała i zaopiekowała (w takich sytuacjach daję mu cukru). Nie wiem, skąd ten hałas. Wydaje mi się, że coolerek jest ok, ale tracę nadzieję. Jak tylko zarobię wystarczająco dużo pieniążków, kupię mu nowy. Chociaż ciężko mi sobie wyobrazić zasypianie bez tego szumu…ach. Gdyby bleszczał ciągle, wiedziałabym, że trzeba coś wymienić, iść do lekarza (tudzież serwisu) z nim, a tymczasem on tylko from time to time tak się załącza i puuucchhh, puuuuch – a później znowu cisza. Chyba muszę zatrudnić jakiegoś nadwornego informatyka ;).
To tyle, jeśli chodzi o wygląd mężczyzny mojego życia :). Pozostaje jeszcze kwestia oprogramowania. Kompik był wcześniakiem, więc musiał dostać odpowiedni dla siebie system operacyjny z jakimiś specjalnymi dodatkami. System pochodzi z dobrej rodziny – z rodziny Windows, fabryka nazwała do XP, ale ponieważ wymaga specjalnej troski i nie może za dużo podróżować (a ja tego od niego wymagam, zupełnie niezgodnie z jego przeznaczeniem), dostał ksywkę Home.  I nie da, się nie da się, wiem na pewno, oszukać go i dorzucić moje ulubione gry z Visty. Nie da się i już :(. Tak więc spędzę Święta bez swoich ulubionych gier (sąsiad ma Vistę 😉 ), co nawet by mnie nie martwiło aż tak, gdyby mój Home byłby w stanie się jakoś zrewanżować – ale nie jest.
Życzę wszystkim Wesołych, Spokojnych i Rodzinnych Świąt i jadę w siną dal, w siną dal, w siną dal.. Expressem :). Albo Intercity, nie wiem, kolej nie jest moją mocną stroną. A tym bardziej właściwa jej nomenklatura. Do Zielonej Góry – start :).

Leave a Reply

Skip to toolbar